Pierwsza wzmianka o wsi Szalowa pojawiła się w 1581 roku. W najstarszych polskich dokumentach spotkać można Szalową w „Liber beneficiorum dioecesis Cracoviensis” Jana Długosza pod nazwą Schaleyewa – w taki bądź podobny sposób zaczyna się zdecydowana większość opisów Szalowej, jakie można znaleźć w Internecie. Nie chcąc powielać utartych i, nie ukrywajmy, nieco nudnawych schematów proponujemy inny sposób przedstawienia Szalowej – oto 7 niepodważalnych powodów, dla których uważamy ją za najciekawszą wieś w całym naszym kraju:
- bo niby wiadomo, ale właściwie nie wiadomo gdzie leży: jedni twierdzą, że Szalowa jest ostatnią wsią Pogórza Ciężkowickiego. Inni, że pierwszą przynależącą już do Beskidu Niskiego. Prawda leży gdzieś pośrodku, tak samo, jak gdzieś na środku Szalowej przebiega granica pomiędzy obydwoma obszarami (fachowo nazywanymi mezoregionami). A żeby jeszcze bardziej zagmatwać sprawę, według najczęściej stosowanego podziału, autorstwa wybitnego geografa, Jerzego Kondrackiego, wschodnia część Szalowej to już Obniżenie Gorlickie, czyli trzeci mezoregion. Granice tych obszarów są, rzecz jasna, umowne i słabo zaznaczone w terenie. Pewne jest natomiast to, że zarówno łagodne, bezleśne wzniesienia Pogórza, jak i znacznie wyższe, porośnięte gęstym lasem beskidzkie góry szalowianie mają na wyciągnięcie ręki.
- bo ma kościół ciekawszy niż większość wiejskich kościołów: najwięcej w tym temacie mieliby do powiedzenia pewnie historycy sztuki, ale i na laiku kościół w Szalowej robi wrażenie – zwłaszcza, gdy obejrzy się go od środka. Przepełniona ozdobami świątynia oszałamia barokowym przepychem. Oglądając ją, nie sposób nie docenić kunsztu XVIII-wiecznych budowniczych, nie znanych niestety z nazwiska ani pochodzenia. Kościół w Szalowej był wielokrotnie badany i opisywany, ale nikomu jak dotąd nie udało się odpowiedzieć na pytanie, dlaczego to właśnie w tej wsi powstała tak spektakularna świątynia. To jedna z wielu szalowskich zagadek, czekających na swojego odkrywcę.
- bo w tym kościele najważniejszy jest diabeł: i nie zmieni nawet tego wysokie nagromadzenie aniołów na metr kwadratowy wnętrza świątyni. Oczy wszystkich odwiedzających szalowską świątynię i tak w pierwszej kolejności kierują się ku górze, nad wejście, gdzie pomiędzy wieżami wisi płaskorzeźba patrona kościoła, Michała Archanioła pokonującego szatana. Diabeł, trzeba dodać że wyjątkowo paskudnej urody, jest chyba najczęściej fotografowanym detalem świątyni. Marna to pociecha dla kogoś, kto od paru setek lat leży zdeptany…
- bo ma szkołę muzyczną: ewenement na skalę krajową – niewielka w gruncie rzeczy wieś, położona na uboczu, kawałek drogi od większego miasta ze szkołą muzyczną. A jednak, w Szalowej z powodzeniem działa Państwowa Szkoła Muzyczna I stopnia, jako filia takiej samej placówki z Nowego Sącza. Historia tej placówki ma już przeszło 30 lat i, co skrupulatnie sprawdzono, była to pierwsza PSM, jaką założono na wsi. Niejeden mieszkaniec ziemi gorlickiej, który zaistniał w światowych kręgach muzycznych, pierwsze szlify zdobywał właśnie w szalowskiej placówce.
- bo do tej szkoły muzycznej ma kto chodzić: nie ma żadnej przesady w stwierdzeniu, że połowa historii Szalowej, zwłaszcza tej z ostatnich kilku stuleci, napisana jest muzyką. Za nuty i instrumenty łapali starzy i młodzi, profesjonaliści i amatorzy, jednak niezależnie od posiadanych umiejętności z jednakową pasją i zaangażowaniem. Co najciekawsze – tradycja nie umarła i sądząc po zaangażowaniu najmłodszych szalowian, przetrwa kolejne pokolenia. Wierzcie nam, ciężko znaleźć równie rozmuzykowaną wieś…
- bo balon: takie miano dostał, z racji swojego nietuzinkowego wyglądu, dach hali pneumatycznej, stanowiącej fragment kompleksu „Szalowa Sport Arena”. Balon kryje pod sobą pełnowymiarowe boisko piłkarskie – jak nietrudno zgadnąć dostępne bez względu na porę dnia czy warunki atmosferyczne. I dlatego wśród zjeżdżających do Szalowej z całego kraju znaczącą grupę stanowią sportowcy. Głównie ci młodzi, bo to z myślą o nich organizowane są zawody i konkursy.
- bo w Szalowej upór to cecha pożądana: mówi się, że szalowianie są uparci w pozytywny sposób, że jak się na coś zdecydują, to na pewno to zrobią. Pewnie gdyby nie to zawzięcie, nie byłoby teatru, orkiestry, kościoła (przecież można było zbudować mniejszy…) i mnóstwa innych przedsięwzięć, dla których kolejne pokolenia szalowian poświęcały swój czas wolny, umiejętności, a i nierzadko pieniądze. W efekcie cechę charakteru, która kojarzy się raczej negatywnie, udało się przekuć w atut. Nawet i to w Szalowej jest możliwe!